Dodano: 10 marca 2015 | Wyświetlono: 2565 razy | 0 Komentarzy |
Ostatni start promu kosmicznego z Przylądka Canaveral obserwować mogły dziesiątki tysięcy osób. W atmosferze pikniku, ludzie z całego świata patrzyli, jak swą misję rozpoczyna załoga promu Atlantis. Prawdopodobnie mało kto myślał wtedy o cichym bohaterze, który rozpoczynał wędrówkę promu, dźwigając go na swych barkach.
Tak naprawdę, jest ich dwóch. NASA pieszczotliwie nazywa ich „Hans” i „Franz”. Oficjalnie, każdy z nich to tzw. Crawler-Transporter, czyli pełzający transporter. To największe na świecie, samobieżne pojazdy lądowe. To właśnie one przewożą promy kosmiczne na platformy startowe, z których wyruszą w kolejną misję. Nie tylko wielkość robi w przypadku Crawlerów niesamowite wrażenie. Hans i Franz imponują również wagą. Niezaładowany, każdy z nich waży 2 721 000 kilogramów (prawie trzy miliony kilogramów).
Maszyny te zaprojektowała i wykonała firma Marion Power Shovel. Końcowemu odbiorcy dostarczyła je w 1965 roku, czyli dokładnie pięćdziesiąt lat temu. Od tamtej pory Hans i Franz pomagali przy absolutnie każdej misji, w której udział brały wahadłowce. W sumie obsłużyli ich 135. Pamiętają również takie chwile, jak start pierwszej amerykańskiej stacji kosmicznej – Skylab.
Choć Hans i Franz nie poruszają się szybko, bo z prędkością zaledwie 1,6 km/h, to w sumie przebyli już ponad 5,5 tys. kilometrów. To dalej niż z Warszawy do Nowego Delhi, stolicy Indii. Zużywają przy tym pokaźne ilości paliwa. Pokonanie przez nie jednego kilometra, równoznaczne jest ze spaleniem 296 litrów ropy naftowej. Tej zaś Crawler-Transportery w swoich potężnych bakach przenoszą aż 19 tys. litrów.
Dlaczego wspominamy jednak o tych maszynach? Ponieważ amerykańska agencja kosmiczna doszła do wniosku, że jednemu z bohaterów naszego tekstu przydałaby się modernizacja (drugi nie będzie póki co modernizowany). Ma ona zostać przeprowadzona do końca 2015 roku, a jej całkowity koszt ma się zamknąć w kwocie 50 milionów dolarów. Za te pieniądze w jednym z pojazdów wymienione zostaną skrzynie biegów, hamulce oraz łożyska. Jego konstrukcja zostanie wzmocniona bardziej wytrzymałą stalą. Całkowicie nowe będą także systemy hydrauliczne podnoszące i opuszczające platformę, na której przewożone są maszyny, które później ruszają w kosmos. Ulepszone zostaną także system elektroniczne i wyświetlacze umożliwiające kierowcy Crawler-Transportera monitorowanie stanu maszyny. To pierwsza tak poważna modernizacja w historii tego pojazdu.
Jest ona jednak bardzo potrzebna, gdyż NASA zamierza używać maszyny do obsługi przyszłych startów rakiet SLS (Space Launch System). Te zaś mają umożliwić Amerykanom realizację planów podboju kosmosu, w tym ponownego dotarcia na Księżyc, a nawet odbywania lotów załogowych na Marsa. Sam Space Launch System ma być najpotężniejszą rakietą nośną w historii. Crawler-Transporter będzie musiał dźwigać na swych barkach nawet ponad osiem milionów kilogramów. Przyda mu się więc więcej siły.
Według wstępnych prognoz, SLS wyruszy w pierwszy bezzałogowy lot w okolicach 2018 roku. Kiedy więc za parę lat z zapartym tchem wyczekiwać będziemy startu nowej maszyny NASA, przypomnijmy sobie, że w jej cieniu stoi jedna z przemilczanych legend. Legend, które wykonują niesamowicie ciężką pracę umożliwiającą ludzkości podbój kosmosu.
Obu dziarskim 50-latkom już teraz życzmy kolejnych pięćdziesięciu lat niezawodnej służby.
Zaloguj się lub zarejestruj się jeśli nie masz jeszcze konta. Możesz dodać komentarz jako gość.